środa, 2 lipca 2014



1. Wyciskopodrzut z klatki piersiowej
30kg x 6
50kg x 1
55kg x 8


2. Podciąganie w opadzie, podchwyt
50kg x 5
75kg x 10


3. Wyciskanie w leżeniu
50kg x 5
75kg x 5


4. Wyciskanie w leżeniu, wąski uchwyt
60kg x 8


5. Przyciąganie na wyciągu pionowym z rączką V
42,5kg x 5
65kg x 7


6. Unoszenie przedramion ze sztangą
20kg x 6
35kg x 7


Wyciskopodrzut - dodałem 5kg, z techniką coraz lepiej.


W opadzie - powtórzyłem wynik z okresu przed kontuzją pleców, czyli wszystko na dobrej drodze.


Wyciskanie w leżeniu - tu wreszcie wyszedł na jaw niedobór snu.


Z rączką V - lubię to ćwiczenie, ale w opadzie jest priorytetem na najszerszy.





Dałem już znać, że poza relacjami z treningów, w okresie wakacji nie będę nic więcej publikował. Do bardziej aktywnego blogowania powrócę we wrześniu.




Małe podsumowanie i porównanie wyników.


Porównuję wyniki z moich pierwszych treningów, czyli z marca z tymi, które uzyskałem w maju/czerwcu przed kontuzją. Pierwszy trening odbył się 22 marca, a ostatni przed kontuzją 2 czerwca, czyli dwa miesiące plus 10 dni.


Przysiad tylny: 40kg x 15 - 85kg x 7. Trochę mniej powtórzeń, ale ciężar ponad dwa razy większy.


Martwy ciąg, klasyk: 65kg x 15 - 105kg x 8. Dodałem 40kg.


Podciąganie w opadzie, podchwyt: 45kg x 15 - 75kg x 10. 30 kg więcej.


Wyciskanie żołnierskie: 30kg x 8 - 50kg x 6. 20kg więcej, praktycznie taka sama ilość powtórzeń.


Wyciskanie w leżeniu: 50kg x 17 - 75kg x 9. Tu też progresja.


Wspięcia na palce, sztanga: 50kg x 20 - 90kg x 16. 40kg więcej.


Widać więc, że mimo pewnego niedosytu nie było aż tak źle. Jak na tak krótki okres nie mam czego się wstydzić. Spotykały mnie pewne trudności, nie zawsze z mojej winy. Na początku po przerwie w treningach wynoszącej 30 miesięcy mój układ nerwowy potrzebował czasu, by się przyzwyczaić do obciążeń treningowych. Skutkiem tego było zmęczenie następnego dnia. W drugiej połowie maja już było OK i mogę już ćwiczyć dzień po dniu.
Pamięć mięśniowa po tak długiej przerwie jakoś w moim przypadku nie chce działać. To muszę stwierdzić pomimo poprawy wyników. 
Negatywnie na progresję siły wpływał fakt, że zazwyczaj za mało jadłem, wychodząc z założenia, że to jeszcze nie takie ciężary, by był sens jeść dużo. Teraz już będę. Bo i ciężary wcale nie takie małe. Jeśli używam ciężaru 65kg, to jest to ciężar większy niż moja waga. Ważę 62kg, czyli 2kg więcej niż w marcu.
Ostatni miesiąc to walka z kontuzją. Ważne, że po bólu.